Napisałem już kilka (a może kilkanaście ?) blogów o mojej ukochanej Burgundii, ale ciągle odczuwałem jakieś bliżej nieokreślone uczucie niedosytu.

Dzisiaj rano tzn. w ostatnim dniu Starego Roku 2010, doszedłem do wniosku, iż takim brakującym ogniwem powinien być blog bardziej personalny. Blog który opisze moje osobiste odczucia z tej bajkowej [ przynajmniej dla mnie ] krainy. Blog, który przybliży postaci moich przyjaciół tam spotkanych, ulubione miejsca, ale również ulubione sposoby spędzania czasu. To znaczy spędzania wolnego czasu kiedy nie jestem związany pracą z moimi klientami – enoturystami.

MOJE ULUBIONE BURGUNDZKIE KNAJPKI, KNAJPECZKI I INNE KNAJPIĄTKA

Ponieważ jest to blog bardzo osobisty, to postaram się opisać raczej miejsca, do których niekoniecznie zabieram moich klientów.


Dobrze się zawsze czuję pośród kierowców TIR-ów w L'Auberge du Guidon w Comblanchien (w połowie drogi pomiędzy Nuits-St-Georges a Beaune)gdzie jak zawsze w tego typu oberżach (Les Routiers) atmosfera rodzinna, nie ma żadnych turystów, personel nie kumaty w innych językach jak tylko po francusku, no i prawdziwa domowa kuchnia francuska. Zimny bufet szwedzki, 3 plats du jour do wyboru, sery, deser, burgund bez ograniczeń, wszystko za 12,80 €.

Inne miejsce, ale już o zupełnie innym charakterze, a mianowicie uczęszcza tutaj raczej okoliczny personel biurowy itp, u wylotu z Beaune na autostradę. Miejsce nazywa się Fleur de Lys i prowadzone jest przez Japończyko-Tajlandczyków. Rewelacyjny zimny i gorący szwedzki bufet z najlepszymi krewetkami pod słońcem, a personel po drugiej wizycie to już przyjaciele. W jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Cena podobna bo 12,50 €, ale bez wina.

Natomiast z ulubionych miejsc dokąd zabieram moich klientów to Le Cellier Volnaysien w Volnay. Samo Volnay jest tak maleńkim village, iż aż trudno wyobrazić sobie, iż taka fajna knajpka się tutaj ulokowała. Po rozmowie z właścicielką Mme. Nathalie Gente-Pont wszystko jednak staje się jasne. Rodzina Pont to jedna z bardziej uznanych dynastii winiarskich Burgundii (Michel Pont jest właścicielem słynnego Château Savigny-les-Beaune, o którym napiszę przy najbliższej okazji), Demeure , w której mieści się restauracja to stary, od pokoleń dom rodzinny. Nietrudno się więc chyba dziwić, iż każdy posiłek tutaj to niezapomniana degustacja wspaniałych burgundów wytwarzanych przez Pontów. Kuchnia z kolei, prosta, prawdziwa domowa, prawdziwa burgundzka. Genialna, tyle, że nieco drożej bo menu (bez wina) to wydatek rzędu 20.- do 30.- € od osoby. Kolacje (diner) tylko w soboty wieczorem.













Le Cellier Volnaysien

Inną oberżą, nieco jednak oddaloną od Beaune jest Le Beau Rivage nad samym brzegiem Saône z wielkim tarasem ocienionym dwoma, wiekowymi platanami. Auberge specjalizuje się w rybach, ślimakach, żabich udkach, rakach itp. Ale przede wszystkim podają tutaj najlepszą w Burgundii La pochouse (burgundzka zupa rybna).

A skoro najlepszą La pochouse w Burgundii, to i w całym świecie !

Bardzo, bardzo świetna jest również L'ESCALE w Remigny na samym brzegu uroczego kanału. Menu od 22.- € od osoby / RULLY 1er Cru 32.- € / 1 btl.

Ferme Auberge La Ruchotte, to na pewno jedno z najbardziej niezwykłych i, jednocześnie, najsmaczniejszych miejsc godnych polecenia.

Zlokalizowana jakieś 15-20 km od Beaune, jest własnością i zarządzana jest przez małżeństwo Eva i Fred Manager. Oboje tak krańcowo od siebie odmienni, jakby stali na przeciwnych biegunach.

Wystarczy wspomnieć, iż Fred jest zawsze uroczy, jowialny, uśmiechnięty i super gościnny, natomiast dania przez niego preparowane to zaiste, niebo w gębie. La Ruchotte ma wszelkie stosowne certyfikaty BIO (Agriculture Biologique), a sam Fred jest autentycznie zafascynowany tak uprawami, jak i hodowlą bio. Można tutaj zjeść takie frykasy jak rouges d'Ardennes (czerwone indyki ardeńskie), czarna świnia gaskońska, kaczki, gęsi, kury, kurczaki itp. Wszystko stworzone w zgodzie z naturą.

Nigdy nie wiadomo co będzie serwowane, nie wiadomo też czy Eva, w swojej łaskawości, zechce przyjąć rezerwację (tylko 2-3 razy w tygodniu), nie wiadomo tez jakiego burgunda dobierze Fred do jedzonka. Piwniczka to ponad 1 000 pozycji, wszystkie wina BIO.

Wiadomo natomiast, iż atmosfera będzie super, a papu fantastyczne. Wiadomo też, że cena będzie 35.- € p.p. (bez wina).

O ile chce się zjeść coś sensownego w samym Beaune, to rzeba byc nad wyraz ostrożnym i czujnym. Wynika to z faktu, iz wiele knajp, nastawionych jest wyłącznie na robienie "kasy" na turystach, głownie nie-Francuzach.

Są tutaj jednak adresy, które można z całą odpowiedzialnością polecić:

1. le Bistrot Bourguignon (w samym centrum, rue Monge), historyczny, bo pierwszy wine bar (bar à vins) w Burgundii. Do polecenia escargots (ślimaki) + Chablis i côte d'agneau (jagnięcina) + Pommard 1er Cru

La Madeleine
2. la Madeleine (też w centrum, bd Madeleine) prawdziwa burgundzka oberża z dokonałą kuchnią. Do polecenia ris de veau (cielęcina) + Mugnier Chassagne-Montrachet Les Fuées (jeden z naszych klientów, okreslił połączenie rzeczone jako: match of the century)
3. la Regalade (u wylotu z Beaune do Dijon, rue de Dijon). To już jest poziom gourmet, najlepsze recenzje w mieście. Lokal nieduży, ale nad wyraz elegancki, gościnny i przyjazny. Ceny też adekwatne: Menu od 48.- € p.p do 110.- €. W karcie nie ma NIC czego nie można by polecić.

Wyżej wymienione są moimi ulubionymi karmnikami. Najlepiej się w nich czuję - jak w domu. Kuchnia prawdziwa domowa jest też jak u mamy.

Skądinąd wiem jednak, iż nie wszystkim podobny, rustykalny i bezpretensjonalny styl najbardziej odpowiada i wiele osób poszukuje najwyższego z możliwych wyrafinowania gastronomicznego, z którego przecież słynna jest Burgundia. Podobną finezję proponują restauracje oznaczone gwiazdkami MICHELIN. Jest ich tutaj całkiem sporo, bo 21 x 1*, 2 x 2**, 2 x 3*** i 1 x 5*****.

Pięciogwiazdkowy rodzynek to Le Relais Bernard Loiseau w Saulieu

Natomiast te trzygwiazdkowe to:

- Lameloise w Chagny
- La Côte St-Jacques w Joigny,