Napisałem już kilka (a może kilkanaście ?) blogów o mojej ukochanej Burgundii, ale ciągle odczuwałem jakieś bliżej nieokreślone uczucie niedosytu.
Dzisiaj rano tzn. w ostatnim dniu Starego Roku 2010, doszedłem do wniosku, iż takim brakującym ogniwem powinien być blog bardziej personalny. Blog który opisze moje osobiste odczucia z tej bajkowej [ przynajmniej dla mnie ] krainy. Blog, który przybliży postaci moich przyjaciół tam spotkanych, ulubione miejsca, ale również ulubione sposoby spędzania czasu. To znaczy spędzania wolnego czasu kiedy nie jestem związany pracą z moimi klientami – enoturystami.
MOJE BURGUNDZKIE FOTOREPORTAŻE
MOI BURGUNDZCY PRZYJACIELE: DIDIER MONTCHOVET
Kiedy Didier podczas degustacji swoich burgundów, opowiada o autentycznej pasji i głębokim przekonaniu do zasad upraw biodynamicznych, wydaje się, iż nie ma innej alternatywy dla prawdziwych miłośników win, jak tylko wina BIO.
Cytując Organic Wine Journal:
ONCE YOU GO NATURAL WINE,
THERE IS NO WAY BACK
W istocie rzeczy degustując wina naturalne (organiczne, powszechnie nazywane we Francji winami BIO) najwyższej jakości, jesteśmy zawsze zaskakiwani ich świeżością i zdecydowanym wyrażaniem ich terroir. Pijąc je odnosimy nieodparte wrażenie picia nie wina, ale.........soku z winogron. Dotyczy to w szczególności win białych. Zawsze zaskakują pierwszym wrażeniem smakowym (pierwsze usta), jak również, długim nie kończącym się finiszem.
Didier jest prawdziwym, w 1000% pasjonatem upraw biodynamicznych i w swojej domaine zawsze stosuje zasady kalendarza biodynamicznego. Z całym przekonaniem twierdzi on, iż w poszanowaniu naszego globalnego, unikalnego ziemskiego terroir, należy zawsze wspomagać naturalne siły życiodajne, ostatecznie eliminując stosowanie jakichkolwiek środków będących wynikiem chemicznych syntez (sztuczne karmy, herbicydy, insektocydy, fungicydy, wirusocydy itp.)
Mój gospodarz i przyjaciel jest zawsze wymieniany jako jeden z 5u - 6u czołowych winiarzy BIO w całej Burgundii, a z kolei jego burgundy to prawdziwy crème de la crème winiarstwa. Wina Didier'a szczycą się również ekstremalnie trudnym do zdobycia certyfikatem upraw biodynamicznych DEMETER.
Ilekroć degustuję jego wina, zawsze staję przed dylematem, bowiem nie znajduję żadnego wina, które by mi nie odpowiadało. Wszystkie różnią się znacznie od siebie, a jednocześnie są bardzo podobne w charakterze.
Czuje się w nich rękę Mistrza.
Jednak w końcowej "rozgrywce" zawsze zwycięża:
Beaune Premier Cru "Aux Coucherias", 2004
(w środku, z brązową etykietą)
W czasie ostatniej bożonarodzeniowej, rodzinnej kolacji podałem je do głównego dania tzn bœuf bourguignon.
Wrażenie było w istocie rzeczy ogromne. Ja sam, z kolei tym bardziej się cieszyłem, bowiem nawet starsze osoby, po prostu nie znające się na winach, zrozumiały i autentycznie doceniły wielkość tego właśnie burgunda.
Didier był przez wiele lat wykładowcą w słynnym liceum winiarskim w Beaune (Lycée Viticole, Beaune) i pewnie między innymi dlatego ma tak świetnie zredagowaną swoją stronę internetową, na której bardzo często się opieram jako materiale źródłowym w moich rozlicznych opracowaniach.