Napisałem już kilka (a może kilkanaście ?) blogów o mojej ukochanej Burgundii, ale ciągle odczuwałem jakieś bliżej nieokreślone uczucie niedosytu.

Dzisiaj rano tzn. w ostatnim dniu Starego Roku 2010, doszedłem do wniosku, iż takim brakującym ogniwem powinien być blog bardziej personalny. Blog który opisze moje osobiste odczucia z tej bajkowej [ przynajmniej dla mnie ] krainy. Blog, który przybliży postaci moich przyjaciół tam spotkanych, ulubione miejsca, ale również ulubione sposoby spędzania czasu. To znaczy spędzania wolnego czasu kiedy nie jestem związany pracą z moimi klientami – enoturystami.

W OKU CYKLONU: "LE BALTHARD"

Wydaje się, iż OKIEM CYKLONU zaklętego i zaiste magicznego świata burgundów jest brassérie (kawiarnia) Le Balthard w Beaune.

Dlaczego ?

Odpowiedź wydaje się być nad wyraz prosta.
Otóż jak powszechnie wiadomo wszem i wobec, Beaune jest światową stolicą burgundów.

Oczywista oczywistość.

Z kolei centralnym punktem w samej stolicy rzeczonej jest kilka stolików pod markizą (a zimą, w środku, przy barze) w Le Balthard.



Spotkamy się ? Gdzie ? W Le Balthard.
Kieliszeczek kira ? Gdzie ? W Le Balthard.
Masz ochotę spotkać kogoś fajnego ? Posiedź godzinkę w Le Balthard. Sukces murowany.
Masz wolny czas i nie masz go jak zagospodarować ? Le Balthard.

O prawdziwym sukcesie tego miejsca stanowi nie tylko grzeczna obsługa, ale przede wszystkim jego super lokalizacja. Znajduje się on bowiem przy samym rynku, vis à vis wejścia do legendarnych Hospices de Beaune, prawdziwego klejnotu historii, wejścia do przepastnych piwnic Marché aux Vins (degustacja 14-u burgundów), a także słynnego sklepu Athanaéum du Vin, zeby nie wspomnieć o hali targowej.

Innymi słowy siedząc więc pod markizą lub w środku lokalu, i sącząc coś "odpowiedniego", - światek burgundów przewinie Ci się przed oczami jak w kinie.

Santé.