Innymi słowy:
moje burgundzkie myśli nieuczesane
*********************************************************************
CZĘŚĆ I
Burgundia jest niewielka, żeby nie powiedzieć maleńka (np. w porównaniu z Bordeaux), skromna, rustykalna i nad wyraz gościnna.
Jest ona również szczególnie bliska naszej, polskiej duszy, albowiem etymologia samej nazwy, bierze się od wyspy Bornholm na Bałtyku. Tak, tak. Nie ma w tym najmniejszej przesady.
Otóż dawno, dawno temu, może ze 2 000 lat, a może i jeszcze dawniej, po północnych regionach obecnej Unii Europejskiej, przemieszczał się lud wędrowny „włochaty, mający po dwa metry wzrostu i bełkoczący w języku niezrozumiałym dla innych”. Lud ten, w swojej nieustającej, typowo nomadzkiej wędrówce na dłużej „zahaczył” się kiedyś, na bałtyckiej wyspie Bornholm, zwanej za czasów Wikingów – Burgundarholm. Okres ten przypadł był na czas rozpadania się Imperium Rzymskiego, w którym to procesie ówcześni Burgundczycy brali czynny udział, występując w roli jednego z barbarzyńskich plemion takich jak Celtowie, Goci, Wizygoci, Wikingowie czy też plemiona iberyjskie na południu kontynentu.
Z tygla dziejowego, w X wieku, zaczął się powoli wyłaniać obraz współczesnej Europy. Na zachodzie rozpoczynała się długa reconquista przeciwko Maurom, która miała zakończyć się przekształceniem Iberii w półwysep państw chrześcijańskich. Na angielskim tronie po raz pierwszy zasiedli królowie, których władza rozciągała się na cały kraj. Państwo zachodnio-frankijskie, pod rządami Kapetyngów, otrzymało nazwę Francji, a Ottonowie w Niemczech dali początek długiej karierze państwa, które znane będzie jako Święte Cesarstwo Rzymskie. We Włoszech, papież rzymski stał się instancją zarówno polityczną, jak i duchową. Na wschodzie, w miarę osłabiania cesarstwa bizantyjskiego i Kościoła prawosławnego, powstawały nowe państwa. Wraz z przybyciem Madziarów, zakończyły się wreszcie wieki najazdów okrutnych barbarzyńców. Bułgaria, Polska, Węgry i Ruś Kijowska, podobnie jak Francja, Anglia i Niemcy były nowymi tworami (cyt: Norman Davies, "Zaginione królestwa")
Ponadto, Burgundia jest nad wyraz bliska naszym sercom z innego jeszcze powodu. W swojej historii bowiem, podobnie jak Wielkie Księstwo Polsko-Litewskie, sięgała ona "od morza do morza". Potęga Diuków Burgundii przewyższała naonczas wielkość królów Francji, a boska ta zaiste kraina rozciągała się od Morza Północnego gdzie zajmowała całą Flandrię i Niderlandy (obecna Belgia, Holandia), Szampanię, dzisiejszą Burgundię, sięgając na południu aż do plaż Morza Śródziemnego (dzisiejsza Prowansja). Na wschodzie natomiast, ulokowana była na "większej połowie" dzisiejszej Szwajcarii. Fakt, iż diukowie Burgundii nie nosili tytułów królewskich nie przeszkodził im bynajmniej, w tym aby znakomitością swoich dworów, bogactwem miast i hojnością, przyćmić niemal wszystkie koronowane głowy ówczesnej epoki. Do królewskości brakowało im tylko tytułu, jednak na całe szczęście nie specjalnie się tym przejmowali.
Takie burgundzkie metropolie jak Amiens, Arras, Brugia, Gandawa, Amsterdam czy Bruksela, w których to sztuka i nauka szły ręka w rękę z handlem, stanowiły prawdziwą kolebkę renesansu. Serce bez wątpienia biło w Brugii, która w owym czasie była najbardziej międzynarodowym miastem w Europie Północno-Zachodniej. Każdego popołudnia na plac, przy którym mieściły się poselstwa Genui, Florencji i Wenecji przybywali kupcy chcący się wymienić się papierami wartościowymi. Spotkania te zyskały nazwę beurs, od nazwiska rodziny Van den Beurse (dosłownie „sakiewka”), prowadzącej na placu popularną karczmę. Wiek XV stanowił okres dobrobytu miast średniowiecznych. Ich rozkwit był szczególnie widoczny w dwóch ośrodkach. Na północy Włoch i w Niderlandach tzn. w Burgundii.
Ilekroć zwiedzamy więc burgundzkie czy to muzea, czy to châteaux, jesteśmy zawsze zaskakiwani nie tylko mnogością przepięknych i bajecznie kolorowych arrasów, ale również wspaniałych obrazów, poichromii, rzeźb, mebli, wystroju wnętrz, żeby nie wspomniec o imponującej architekturze najlepszych mistrzów szkoły flamandzkiej. Klasycznym przykładem niech tutaj będzie np. mega precyzyjny tryptyk Sąd Ostateczny autorstwa Rogier van der Weyden, eksponowany w Hospices de Beaune.
(cdn)