Innymi słowy:
moje burgundzkie myśli nieuczesane
*********************************************************************
CZĘŚĆ II
Jako się rzekło Burgundia jest niewielka, żeby nie powiedzieć maleńka.
Żeby nie zauważyć: maleńka, sielska i anielska…
Na pewno więc jest mała, ale za to jej położenie jest zupełnie niesamowite, czemu zresztą m.in., zawdzięczała swoją autentyczną wielkość w minionych wiekach. Tak naprawdę, to stanowi ona [Burgundia] wąski pasek, może ze 20 km szerokości, pomiędzy Lyon a Dijon, a więc na południowym wschodzie Francji, mniej więcej po środku, ale bardziej w prawo.
Onegdaj, takie tranzytowe położenie zapewniało przepływ wszelakiego rodzaju towarów z południa na północ, a więc od basenu Morza Śródziemnego do wybrzeża Morza Północnego, innymi słowy do Flandrii i zamożnych Flamandów, a także przez Kanał La Manche do samej Anglii.
Z kolei Beaune, światowa stolica burgundów, to zaiste prawdziwa perła historii naszej współczesnej cywilizacji śródziemnomorskiej. Historii przebogatej, pełnej zwrotów i niezwykłych zaiste zdarzeń. Jednym z wielu takowych wydarzeń, jakże pobudzających naszą wyobraźnię, niech stanowi na ten przykład fakt, iż to tutaj właśnie koronowano ostatniego z Wielkich Mistrzów Zakonu Templariuszy, Jakuba de Molay, spalonego zresztą na stosie z rozkazu króla Filipa Pięknego w 1314 r. Mistrz rzeczony, jednak w chwili swojej okrutnej śmierci, zdążył jeszcze rzucić klątwę na Filipa i jego potomków aż do 13go pokolenia (król zmarł więc w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach w rok później, natomiast jego brat i następca na tronie - Ludwik X, w dwa lata po swojej koronacji itd.).
Wielki Mistrz Zakonu Templariuszy, egzekucja
Już wtedy, ówcześni kronikarze pisali o Divio (Dijon):
(…)od strony zachodniej, zaś są bardzo żyzne góry, pełne winnic, które dają mieszkańcom tak szlachetne wina, iż gardzą nawet szalońskimi.
Lyon (Lugdunum) naonczas, wyrastał na pierwszorzędny ośrodek handlowo-przemysłowy. Odbywające się tutaj doroczne targi, na które ściągały rzesze kupców włoskich, stanowiły okazję do wymiany handlowej pomiędzy północą, a południem Europy.
Z kolei w okresie wojen napoleońskich, Burgundia stała się miejscem bezustannych przemarszów armii Bonapartego. Żołnierze Wielkiego Cesarza byli zresztą tym faktem nieco już znudzeni, bowiem ilekroć przechodzili przez Gevrey-Chambertin (ulubione wino Napoleona), otrzymywali rozkaz salutowania winnicom tej [obecnej] apelacji.
No a dzisiaj; dzisiaj Beaune jest nie tylko miejscem pielgrzymek miłośników burgundów z całego świata, ale również nadzwyczaj istotnym symbolem ulubionego zajęcia Francuzów, ale mieszkańców Paryża w szczególności. Zajęciem tym jest spędzanie wakacji. Otóż mieszkańcy metropolii rzeczonej, ilekroć wybierają się latem nad morze (Lazurowe Wybrzeże, Prowansja), a zimą poszusować w Alpach, nie mają innej alternatywy, jak tylko przejeżdżać przez to owiane wielką historią i równie wielkimi legendami, miejsce.
Winiarska Burgundia składa się z kilku regionów, z których najbardziej istotny i najsłynniejszy to Côte d’Or, a więc Złote Zbocze. Istnieje kilka teorii dlaczego nosi ono taką nazwę, a nie inną, Jedni powiadają, iż dlatego, że jesienią, pokrywające je winnice przebarwiają się na urokliwy, złoty kolor, inni z kolei twierdzą, iż dlatego że, w dawnych wiekach, wydobywano tutaj samorodki złota. Prawdziwi jednak Burgundczycy, „z dziada pradziada”, twierdzą z niezachwianą pewnością siebie, iż dlatego, że każda piędź ziemi jest tutaj na wagę złota, albo nawet o wiele drożej. Po prostu.
Jadąc z Dijon „na dół” tzn. na południe, jedną z czterech możliwych opcji (autostrada, Route Nationale, Route des Grands Vins, albo pociągiem), po naszej prawej stronie widzimy przez cały czas Côte d’Or pokryte szachownicą działek winnej latorośli.
Działkami maleńkimi, małymi i niewielkimi, ale za to najcenniejszymi w świecie.
(cdn)