Napisałem już kilka (a może kilkanaście ?) blogów o mojej ukochanej Burgundii, ale ciągle odczuwałem jakieś bliżej nieokreślone uczucie niedosytu.

Dzisiaj rano tzn. w ostatnim dniu Starego Roku 2010, doszedłem do wniosku, iż takim brakującym ogniwem powinien być blog bardziej personalny. Blog który opisze moje osobiste odczucia z tej bajkowej [ przynajmniej dla mnie ] krainy. Blog, który przybliży postaci moich przyjaciół tam spotkanych, ulubione miejsca, ale również ulubione sposoby spędzania czasu. To znaczy spędzania wolnego czasu kiedy nie jestem związany pracą z moimi klientami – enoturystami.

Aaaa, takie tam....o Burgundii (III)

Kilka uwag ogólnych, pisanych bez ładu i składu, ale za to z ogromnym sercem o bajkowym zaiste miejscu jakim jest Bourgogne.

Innymi słowy:

moje burgundzkie myśli nieuczesane

*********************************************************************
CZĘŚĆ III


Burgundia kojarzy się jednoznacznie z burgundami, najwspanialszymi winami pod słońcem.

Między bogiem a prawdą w magicznym świecie wina i jego kultury liczą się tylko dwie nazwy-pojęcia, a mianowicie bordeaux i bourgognes. Potem długo, długo nic.

Peleton już odjechał.

Poza faktem, iż i jedne i drugie są winami, nic ich nie łączy, a praktycznie wszystko dzieli. Poczynając od kształtu butelek, a kończąc na szczepach dopuszczonych do upraw i winifikacji. Region Bordeaux to, innymi słowy Akwitania, a więc obszar nie będący przez omal jeden wiek pod władaniem korony francuskiej, lecz królów angielskich. Podczas kiedy Burgundia, co prawda również pozostawała poza władaniem Francji, jednak w przeciwieństwie do Bordeaux, cieszyła się wonczas swoim własnym władztwem. Władztwem legendarnych Diuków Burgundii (Les Ducs de Bourgogne).

Niektórzy powiadają, iż najcenniejsze i najszlachetniejsze bordeaux, są niczym Rolls Royce świata win. To prawda. Lecz prawdą jest również, iż (stosując podobną paralelę) burgundy jawią się niczym Ferrari tego bajkowego świata. Podobnie jak nigdy nie porównujemy Rollsa do Ferrari (pomimo, iż i jedne i drugie to przecież automobile), tak nie ma najmniejszego sensu porównywanie bdx do bgne, pomimo, iż i jedne i drugie są przecież winami.

Właściciel jednego z najmodniejszych WineBarów na Manhattanie, w obliczu błyskawicznie rosnącego popytu i popularności burgundów pośród młodych, przebojowych, świetnie wykształconych i sytuowanych entuzjastów wina, powiada z najgłębszym przekonaniem, iż dla rzeczonych yappies:

bdx are too much rolex type

Nie tylko jednak w USA burgundy robią zawrotną zaiste karierę. Chiny równie skutecznie stają w szranki i zdecydowanie dorównują kroku. Na ostatniej tegorocznej (2011 r.) aukcji w Hong Kong’u, kolekcja 55 butelek DRC (Domaine Romanée-Conti, roczniki od 1952 do 2007) została sprzedana chińskiemu kolekcjonerowi za US$ 813 333.-, innymi słowy średnio US$15 000.- za butelkę.

Pośród miłośników win, szczególnie w Polsce, pokutują dwa nieszczęsne przesądy, iż burgundy nie tylko muszą być, i są zawsze upiornie drogie, ale ponadto, iż system apelacji jest tak skomplikowany, że w ogóle „nie idzie” tego zrozumieć. Z pierwszą oceną nie można się zgodzić, natomiast co do drugiej jest ona tylko po części prawdziwa.

Całe jednak szczęście, iż diabeł wcale nie taki straszny jak go malują, bowiem pośród nadzwyczajnego wprost bogactwa wytwarzanych burgundów, szukając i szukając, można zawsze wyłuskać prawdziwe "perełki" sztuki winiarskiej za zupełnie sensowne ceny.

Aby jednak osiągnąć cel rzeczony, konieczne są bez najmniejszej wątpliwości następujące cechy i przymioty:

• Czas
• Cierpliwość
• Znajomość milieu
• Biegły francuski
• Desperacja


Nie bez kozery mówimy i piszemy „nadzwyczajnego wprost bogactwa”. Mamy tutaj przecież do czynienia z setką (100) apelacji i czterema tysiącami (4 000) winiarzy, z których każdy oferuje kilka, kilkanaście lub wręcz kilkadziesiąt apelacji, żeby nie wspomnieć o totalnej unikalności każdego rocznika, terroir każdej działki, know how każdego z producentów.....

Podsumowując, trudno jest wyobrazić sobie aby mieć szansę nabycia nowego Ferrari za okazyjną cenę, jednak z burgundami rzecz się ma diametralnie różnie.

I niech tak pozostanie.

(cdn)