Napisałem już kilka (a może kilkanaście ?) blogów o mojej ukochanej Burgundii, ale ciągle odczuwałem jakieś bliżej nieokreślone uczucie niedosytu.

Dzisiaj rano tzn. w ostatnim dniu Starego Roku 2010, doszedłem do wniosku, iż takim brakującym ogniwem powinien być blog bardziej personalny. Blog który opisze moje osobiste odczucia z tej bajkowej [ przynajmniej dla mnie ] krainy. Blog, który przybliży postaci moich przyjaciół tam spotkanych, ulubione miejsca, ale również ulubione sposoby spędzania czasu. To znaczy spędzania wolnego czasu kiedy nie jestem związany pracą z moimi klientami – enoturystami.

Aaaa, takie tam....o Burgundii (XVI)

Kilka uwag ogólnych, pisanych bez ładu i składu, ale za to z ogromnym sercem o bajkowym zaiste miejscu jakim jest Bourgogne.

Innymi słowy:


moje burgundzkie myśli nieuczesane

*********************************************************************
CZĘŚĆ XVI

BEAUNE


Z Savigny-lès-Beaune już tylko rzut beretem do Beaune, światowej stolicy burgundów.

Od strony, od której wjeżdżamy nie wygląda to wszystko specjalnie zachęcająco, przejechać musimy bowiem przez industrialne przedmieście. Innymi słowy magazyny, składy, wytwórnie, Leclerc i tym podobne paskudztwa.

Lecz kiedy już tylko dojedziemy do centrum, tzn. do XI-o wiecznego rynku i otaczających go zaułków i uliczek, świat realu znika zmieniając się się w bajkowy świat historii i dziedzictwa kulturowego naszej cywilizacji. Nie tylko bajkowy, ale i wręcz bajeczny. Czy to spacerując po tym totalnie klimatycznym i romantycznym miejscu, czy to sącząc Kir’a pod markizą jakiejś brasserie, nagle zdajemy sobie sprawę, iż wszystkie problemy i łajdactwa otaczającej nas dotychczas rzeczywistości zdematerializowały się, zniknęły. Odpłynęły w niebyt.


Liczy się tylko joie de vivre à la bourguignonne.

Między bogiem a prawdą, nie czuję się w ogóle na siłach opisać mocy i pozytywnej energii z jaką oddziałuje na wszystkich to zupełnie zaczarowane miejsce. Nie czuję się na siłach, bowiem emocje i wspomnienia biorą górę, a umiejętności literackich (a raczej pseudo-literackich) nie starcza na sklecenie w miarę sensownego tekstu. Przepraszam.

Pozwolę sobie wobec tego, przytoczyć legendarną zaiste historię powstania najwspanialszego i najsłynniejszego zabytku w Beaune, a mianowicie Hospices de Beaune.

Hospices de Beaune to pierwsze w świecie hospicjum. Historia jego nierozerwalnie łączy się z diukami Burgundii i dobitnie świadczy o ludzkiej dobroci, empatii i autentycznej trosce o los najuboższych.

Fundatorem był niejaki Nicolas Rolin, który piastował naonczas nadzwyczaj odpowiedzialne stanowisko Kanclerza na dworze Filipa Dobrego (Philippe le Bon), miłościwie panującego w latach1419 – 1467. Można śmiało zaryzykować twierdzenie, iż na dworze diuków, Kanclerz był „pierwszym po Bogu”.

Rolin wraz z małżonką, postanowili przeznaczyć znaczną część swojego osobistego majątku na sfinansowanie hospicjum. Hospicjum przeznaczonego wyłącznie dla najbiedniejszych biedaków burgundzkich. A takich zawsze tu było bez liku, bowiem nie była to ani urodzajna, ani bogata kraina, ale w szczególności została spustoszona przez szereg okrutnych kolei losu, wojen i potyczek. Dalsze losy zresztą również nie oszczędziły tego zakątka Francji, bowiem na skutek Rewolucji Francuskiej, najpierw skonfiskowano, a następnie wystawiono na licytacje "dla ludu", wszystkie majątki (w tym kościelne, np. legendarny Château du Clos de Vougeot) na aukcje. Miało to zasadniczy wpływ na dzisiejsze, ogromne rozdrobnienie tutejszych parcel winiarskich.

Zwyczajowo, jedną z najbardziej widocznych oznak zamożności burgundzkich patrycjuszy, jak i ich bogactwa były (i są do dzisiaj dnia) bajecznie kolorowe dachy, wykonane z niezwykle odpornych na warunki atmosferyczne łupków. Kiedy więc Kanclerzostwo postanowiło sfinansować budowę rzeczonego hospicjum, zastrzegli oni w swoim projekcie, iż tylko połowa dachu będzie kolorowa. Miała to być połowa od strony podwórca, a więc ta część dachu, która będzie widoczna wyłącznie dla hospitalizowanych nędzarzy. Natomiast druga połowa pozostanie czarna jak smoła, bowiem zgodnie z dyspozycjami Monsieur i Madame Rolin, pokryto ją wyłącznie czarnym łupkiem. Dlaczego ? Otóż odpowiedź jest nad wyraz prosta:

Ciemna część dachu nie jest widoczna dla pacjentów, natomiast widoczna jest dla wszystkich innych mieszkańców Beaune, bowiem znajduje się od strony rynku (marché). Ci „wszyscy pozostali” nie są chorymi nędzarzami, prawdziwą radość oglądania oszałamiającego swoim pięknem rzeczonego dachu, należy więc pozostawić wyłącznie pacjentom hospicjum !



Dzisiaj Hospices de Beaune, pieczołowicie odrestaurowane, pełnią funkcję nie tylko muzeum, ale również w pokaźnej części - domu opieki. Zatrudniając ponad 800 pracowników, zarządzają również swoim super nowoczesnym szpitalem na 515 łóżek, szkołą dla pielęgniarek, jak i szeregiem nad wyraz cennych nieruchomości.

Są również przepotężnym producentem jednych z najlepszych burgundów w świecie. Otóż od czasów wielkiego darczyńcy Nicolas Rolin, przyjęło się w zwyczaju, iż najbogatsze rody burgundzkie, zapisywały, i nadal zapisują w testamencie swoje najlepsze działki winiarskie, właśnie dla hospicjum, dla wspomożenia ich działalności charytatywnej.

Aktualnie jest ono w posiadaniu ponad 60 ha najlepszych winnic Burgundii (głównie w Côte de Beaune).

Dzięki temu, Hospices de Beaune stały się tyle wielkim, co wielce cenionym producentem burgundów. Ilekroć zobaczysz więc butelkę z etykietą Hospices de Beaune, to możesz być pewien najwyższej jakości jej zawartości.

(cdn)